Zdarzyło się tak, że partia będąca przez 8 lat w permanentnej opozycji przed wyborami wpadła na genialny swej prostocie pomysł, że trzeba ludziom obiecać nie tylko przysłowiową ciepłą wodę w kranie, ale też jakieś konkretne rozwiązania, które społeczeństwu pozwolą w szerszym niż dotąd zakresie uczestniczyć w konsumpcji „rewelacyjnego” rozwoju gospodarczego, czego to społeczeństwo w swej masie jakoś nie dawało rady zauważyć. Krótko mówiąc, owa partia opracowała projekt dosypania kasy tym, którym statystycznie powodziło się najgorzej, czyli rodzinom wielodzietnym. Daruję sobie omawianie szczegółów, bo te są wszystkim znane. Ku zaskoczeniu nie tylko wyjadaczy politycznych, ale też przypadkowego społeczeństwa, nieprzyzwyczajonego do podobnych fanaberii, krótko po wygranych wyborach program został wdrożony, co równie prędko zostało zauważone. Pierwszym objawem było zniknięcie w lokalnych sklepikach tzw. „zeszytów”, co jakoś nikogo szczególnie nie obeszło. Niestety, w...
Konserwa nie kocha wszystkich, przeciwnie – ma określone (i niezmienne) sympatie i antypatie, nie jest (i nigdy nie będzie) obiektywna i nie ma ambicji podobania się wszystkim. Konserwie daleko do poprawności politycznej, serwilizmu, schlebiania tanim gustom, niezmiernie blisko zaś do poszanowania tradycji, historii i wiary przodków. Dlatego na blogu nie będzie wstydzić się patriotyzmu, lecz z dumą głosić hasło: BÓG HONOR OJCZYZNA.