5. maj, 2017
Nasze państwo nie jest idealne. Daleka od ideału jest rządząca nim „władza”, do której można mieć wiele zastrzeżeń, wywiedzionych zresztą z różnych, często skrajnie odmiennych, przesłanek. Moje zastrzeżenia biorą się stąd, że oczekiwałam szybszych zmian oraz dogłębnego przemodelowania wszystkich bez mała sfer życia publicznego. Od zmiany konstytucji, poprzez reformy systemowe, ujawnienie zbiorów zastrzeżonych i ukrytych dotąd przed opinią publiczną materiałów niejawnych, ukaranie winnych afer i przekrętów, po wyjaśnienie, dlaczego i w jakich okolicznościach zginęli w smoleńskim lesie przedstawiciele delegacji 10 kwietnia 2010 roku. Widzę już, że na to wszystko przyjdzie długo poczekać, niemniej nie tracę nadziei. Szanuję też opinie krytyków, którym nie podobają się te czy inne zmiany lub sposób ich przeprowadzenia.
Kiedy jednak obserwuję ostatnie działania totalnej opozycji zwiazane z organizacją tzw. „Marszu Wolności”, powiedzieć, że pusty śmiech mnie ogarnia, to nic nie powiedzieć. Nie bawiąc się w niuanse, muszę stwierdzić, że po prostu krew mnie zalewa.
Jakiejże to wolności domagają się pospołu: zgrani politykierzy teoretycznego państwa, samozwańczy przywódcy narodu nie wywiązujący się z obowiązków względem własnych dzieci, wyrobnicy załganych mediów, upadłe primadonny ze spalonego teatru, obrażone, że oto nadszedł kres dojenia państwowej kasy? Tylko ślepy by nie dostrzegł, że stają w obronie wolności układów, oligarchów, sitw i gangsterskich mafii, międzynarodowych korporacji, monopoli w polityce, gospodarce i mediach. I oczywiście – własnych interesów. Bowiem za szlachetnymi pozami obrony demokracji kryją się tylko i wyłącznie dążenia do restytucji stanu poprzedniego „aby było tak jak było”.
Gdy co chwila obserwuję przemieszczających się ulicami mego miasta - coraz mniej licznych, za to coraz bardziej agresywnych - piewców wolności, wrzeszczących, tupiących, wydzierających gardła w obronie swoiście pojętej demokracji, aż chce się zawołać: „ludzie, pomyślcie trochę, to nie boli!”
Gdy co chwila obserwuję przemieszczających się ulicami mego miasta - coraz mniej licznych, za to coraz bardziej agresywnych - piewców wolności, wrzeszczących, tupiących, wydzierających gardła w obronie swoiście pojętej demokracji, aż chce się zawołać: „ludzie, pomyślcie trochę, to nie boli!”
Gdyby w istocie wolności i demokracji nie było, nie ujadalibyście bezkarnie, nie niepokojeni przez nikogo, nie zatrzymywani, nie przetrzymywani na dołkach i nie ciągani po sądach.
A ja to jeszcze pamiętam....
Trzeciomajowe ścieżki zdrowia na Placu Litewskim, zadymy, gdy gaz ścielił się gęsto, a składający kwiaty pod pomnikiem Konstytucji 3 maja rozpędzani byli przy pomocy armatek wodnych lub salwami z broni gładkolufowej. Zapewne wielu z was było organizatorami tych „atrakcji”, po czym doświadczenia nabyte za demokracji ludowej przenieśliście i rozwinęliście twórczo wobec strajkujących górników, związkowców, uczestników manifestacji patriotycznych, Marszu Niepodległości.
Jutro wy, dziarscy choć zesklerociali dziadkowie i ciotki rewolucji wyjdziecie na ulice demonstrować umiłowanie wolności. Wyprowadzicie swoje wnuki i prawnuki, których wizerunkami kupczycie w kłamliwych spotach reklamowych, licząc na zmiękczenie serc rodaków. Na szczęście Polacy nie są głupi. Jeśli nawet nie popierają bezkrytycznie wszystkich zmian, jakie na ich oczach się dokonują, potrafią myśleć. I mają dobrą pamięć.
Zwłaszcza młodzi - nie zainfekowani nienawiścią – zachowali zdolność odróżnienia dobra od zła, narodowego dziedzictwa i tradycji od postmodernistycznego szajsu, który usiłujecie im przedstawiać jako nadrzędny katalog „europejskich wartości”. To zresztą wasze kolejne nadużycie, obliczone na podzielenie Polaków i przeciwstawienie połowy społeczeństwa tej jego części, którą zwiecie „ciemnogrodem”.
Tymczasem wartości są uniwersalne, niezmienne od wieków, zakotwiczone w sercach i umysłach, okupione potem i krwią wielu pokoleń. Żadne zaklęcia tego nie zmienią, żadne manifestacje, marsze, sabaty, najszerzej zakrojone akcje medialne i propagandowe.
Pora to wreszcie zrozumieć
Komentarze
Prześlij komentarz