Przejdź do głównej zawartości

"Sierotami" w PiS czyli wybory samorządowe za pasem.

5. lut, 2017

Nie ma takiej niegodziwości, której dla „dowalenia” rządowi nie popełniliby przeciwnicy polityczni. Ostatnie dni to gra „sierotami” z Aleppo, których rzekomo nie chce przyjąć niedobra premier Szydło, a chce - i to bardzo - prezydent Sopotu Karnowski. Nic to, że sprawa z lekka przedawniona, bo sprzed Bożego Narodzenia, nieważne, że owo „przyjęcie” to nieprzemyślana akcja ocierająca się o hucpę, istotne, że wielu internautów może dać upust łzom nad nieszczęsnym losem owych sierot, którym  zamiast bomb lecących na głowy, mogły świecić bombki na choince.
Czy rzeczywiście było to realne?
Nieliczne głosy rozsądku, w tym szefowej Polskiej Akcji Humanitarnej - Janiny Ochojskiej wskazują na to, że nie. Po pierwsze dlatego, że w krajach muzułmańskich nie ma stuprocentowych sierot. Gdy umiera ojciec, głową rodziny zostaje któryś z jego licznych braci, jeśli jakimś szczególnym trafem zabraknie mężczyzny, jego rolę w rodzinie przejmuje najstarsza kobieta, w końcu - dziećmi zajmują się dalsi krewni. Gdyż w krajach muzułmańskich dzieci i starców nie pozostawia się samym sobie, jak często dzieje się w naszym cywilizowanym ponoć świecie.
W końcu wyobraźmy sobie, że żyją w Aleppo jakieś dzieci absolutnie pozbawione krewnych... Cóż potem się dzieje? Prezydent Karnowski zbiera je na ulicy i wywozi do Polski, gdzie na lotnisku im. Wałęsy wysiadają z samolotu i udają się do któregoś z trójmiejskich domów dziecka? Wolne żarty!
Proces o przysposobienie trwa miesiącami, adopcja za granicę wymaga zgody rządu państwa, którego dziecko jest obywatelem. W państwie islamskim, gdzie nawet matce nie wolno wywieźć ze sobą dziecka za granicę, o ile nie jest muzułmanką, a jeśli jest - to jedynie z pozwoleniem męża, zgoda rządu na adopcję w kraju katolickim jest po prostu niemożliwa! Ale nie dla prezydenta Karnowskiego – jak widać.
Fakt, że owa „sieroca” adopcja miała również dotyczyć całych rodzin syryjskich, to już najmniejszy problem, nie będący przedmiotem niniejszych rozważań. Podobnie jak świadomość zbliżających się wyborów samorządowych, przed którymi warto zrobić trochę medialnego szumu.

Zdjęcie syryjskiej dziewczynki z TT 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

500 PLUS CZYLI OPOZYCYJNY DANSE MACABRE

Zdarzyło się tak, że partia będąca przez 8 lat w permanentnej opozycji przed wyborami wpadła na genialny swej prostocie pomysł, że trzeba ludziom obiecać nie tylko przysłowiową ciepłą wodę w kranie, ale też jakieś konkretne rozwiązania, które społeczeństwu pozwolą w szerszym niż dotąd zakresie uczestniczyć w konsumpcji „rewelacyjnego” rozwoju gospodarczego, czego to społeczeństwo w swej  masie jakoś nie dawało rady zauważyć. Krótko mówiąc, owa partia opracowała projekt dosypania kasy tym, którym statystycznie powodziło się najgorzej, czyli rodzinom wielodzietnym. Daruję sobie omawianie szczegółów, bo te są wszystkim znane. Ku zaskoczeniu nie tylko wyjadaczy politycznych, ale też przypadkowego społeczeństwa,  nieprzyzwyczajonego do podobnych fanaberii, krótko po wygranych wyborach program został wdrożony, co równie prędko zostało zauważone. Pierwszym objawem było zniknięcie w lokalnych sklepikach tzw. „zeszytów”, co jakoś nikogo szczególnie nie obeszło. Niestety, wkrótce pr

WOLNOŚĆ ZNIEWOLONA

Na początek zastrzeżenie; choć tytuł nawiązuje do zbioru Miłoszowskich esejów o zniewolonym umyśle, nie mam ambicji doszukiwania się jakichkolwiek paraleli pomiędzy społeczeństwem skażonym komunizmem, a współczesnymi elitami neoliberalnymi. Co to to nie. Spróbuję tylko przedstawić jeden i na pewno nie najważniejszy wycinek myślenia naszych rodzimych „elit” w kontekście ich zapętlenia z kościołem, czy w ogóle - kwestiami wiary. Dlaczego „zapętlenia”? A jak inaczej można nazwać, excuse-moi, stosunek osób niewierzących lub wręcz wrogów kościoła do jego nauki?     Na pierwszy ogień weźmy bojowników o wolność i demokrację, łamiących prawo świadomie i z premedytacją - w obronie wolności do blokowania miesięcznic smoleńskich. Oni to właśnie najczęściej, poza odniesieniami strcicte prawnymi, odwołują się do ...religii. Tak, środowiska odżegnujące się od wiary i praktyk religijnych, z nich właśnie wywodzą argumenty mające uzasadnić ich działania. Argument pierwszy: modlić się możn

CO Z TYM REFERENDUM?

26. kwi, 2017 Autentyczne święto demokracji wbrew pozorom ma miejsce nie co 4 lata, gdy suweren udaje się do urn, bo wybory to tak po prawdzie akt demokracji mocno koncesjonowanej; kto zna naszą ordynację wyborczą, wie o co mi chodzi. Prawdziwe i niekwestionowane święto demokracji jest wtedy, gdy „naród” sam z siebie, nieprzymuszony kalendarzem wyborczym, zapragnie wyrazić swoją wolę w kwestiach dla siebie istotnych. Nie chodzi mi tu o głosowania będące w gruncie rzeczy plebiscytem ZA władzą i przez tę władzę organizowane - od referendum w 1946 roku poczynając, poprzez „nowe gospodarcze otwarcie” z 1987 r., konstytucyjne z 1997 r., aż po unijne z roku 2004. Przy czym dwa ostatnie miały tę cechę, że 99 % głosujących tak naprawdę nie miało pojęcia za lub przeciwko czemu głosują, gdyż projektów zarówno Konstytucji RP, jak też traktatu akcesyjnego suweren - zanim wyraził swoją wolę -  nie poznał, zdając się wyłącznie na opinię „autorytetów”. Pozostałe /niedoszłe do skutku/