3. lut, 2017
Nie to wszakże stanowi clou problemu.
Na uwagę zasługuje nie sam wyroku, ale jego uzasadnienie, w którym mogliśmy usłyszeć szereg deklaracji politycznych, w tym zwłaszcza na temat stosowania Konstytucji RP przez sądy. I tak:
”Można przyznać rację wnioskodawcy odwołując się wprost do konstytucji! To, że w dzisiejszych czasach nie jest ona w pełni respektowana, nie oznacza, że sądy nie muszą w swoich orzeczeniach do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej”.W tym momencie stanął mi przed oczami nieszczęsny bojownik o stosowanie konstytucji w sądach - Waldek Deska, właściciel najsławniejszej szopy w Polsce. Najsławniejszej i najdroższej (w każdym sensie) bo okupionej potem, krwią, ciąganiem po sądach wszystkich instancji, zakończonym wyrokami: od grzywny poczynając, na ograniczeniu wolności kończąc. Uczestnicząc jako obserwator w kilku rozprawach sądowych miałam okazję zauważyć, w jakim „poszanowaniu” sądy mają ustawę zasadniczą, z której Deska usiłował wywieść swoje prawa do posiadania własnego dachu nad głową, własnoręcznie zbudowanego na własnej działce.
Niestety, ten punkt widzenia nie spotkał się dotąd z aprobatą żadnego z sądów. Absolutnym hitem było stwierdzenie jednego z nich, że [uwaga!] „konstytucja to beletrystyka”, zaś ostatecznym podsumowaniem było skierowanie Deski na badania psychiatryczne. Poniekąd to rozumiem: człowiek powołujący się nieustannie na swoje prawa konstytucyjne i domagający się respektowania ich przez „nadzwyczajną kastę ludzi” musiał zostać uznany za wariata.
Jednak zaświeciło światełko w tunelu!
Sędzia Tuleya dał nadzieję na to, że Konstytucja RP odzyska należną jej rangę. A może to jednak nadmierny optymizm? Oczywiście jest to pytanie retoryczne.
Komentarze
Prześlij komentarz