Na początek zastrzeżenie; choć tytuł nawiązuje do zbioru Miłoszowskich esejów o zniewolonym umyśle, nie mam ambicji doszukiwania się jakichkolwiek paraleli pomiędzy społeczeństwem skażonym komunizmem, a współczesnymi elitami neoliberalnymi. Co to to nie. Spróbuję tylko przedstawić jeden i na pewno nie najważniejszy wycinek myślenia naszych rodzimych „elit” w kontekście ich zapętlenia z kościołem, czy w ogóle - kwestiami wiary.
Dlaczego „zapętlenia”? A jak inaczej można nazwać, excuse-moi, stosunek
osób niewierzących lub wręcz wrogów kościoła do jego nauki?
Na pierwszy ogień weźmy bojowników o wolność i demokrację,
łamiących prawo świadomie i z premedytacją - w obronie wolności do blokowania
miesięcznic smoleńskich. Oni to właśnie najczęściej, poza odniesieniami
strcicte prawnymi, odwołują się do ...religii. Tak, środowiska odżegnujące się
od wiary i praktyk religijnych, z nich właśnie wywodzą argumenty mające
uzasadnić ich działania.
Argument pierwszy: modlić się można w kościele, a nie na
ulicach. A niby dlaczego, państwo demokraci? Jeśli część społeczeństwa ma taką
potrzebę, aby raz w miesiącu wyjść z kościoła i modlić się publicznie, dlaczego
im tego zabraniacie?
Argument drugi: miesięcznica to nie modlitwa, tylko wiec polityczny i jako taka powinna zostać zablokowana. A niby dlaczego, państwo demokraci? Jeśli część Polaków ma potrzebę odbycia wiecu politycznego na ulicach stolicy, zgłosi to gdzie trzeba i dopełni warunków przewidzianych prawem, dlaczego im tego zabraniacie?
Argument drugi: miesięcznica to nie modlitwa, tylko wiec polityczny i jako taka powinna zostać zablokowana. A niby dlaczego, państwo demokraci? Jeśli część Polaków ma potrzebę odbycia wiecu politycznego na ulicach stolicy, zgłosi to gdzie trzeba i dopełni warunków przewidzianych prawem, dlaczego im tego zabraniacie?
Bardziej wyrafinowaną odmianą umiłowania wolności jest
blokowanie przejazdu osoby udającej się na grób osób najbliższych poprzez
rzucanie się pod koła jego samochodu,
czego jednak nie podejmuję się skomentować, gdyż w moim słowniku brakuje na to
wyrazów dostatecznie obelżywych.
Jeżeli zapragniecie zamanifestować odrębne stanowisko, też macie do tego prawo i nikt przytomny na umyśle tego nie neguje. Jeżeli jednak działacie bezprawnie (a blokowanie legalnej manifestacji lub swobody poruszania się jest łamaniem prawa) nie dziwcie się, że spotykają was konsekwencje. Że nie są one tak dotkliwe, jak na to liczyliście, wskutek czego wciąż pozbawieni jesteście nimbu męczenników, o to już pretensje do Policji Polskiej i ministra Błaszczaka. ;)
Jeżeli zapragniecie zamanifestować odrębne stanowisko, też macie do tego prawo i nikt przytomny na umyśle tego nie neguje. Jeżeli jednak działacie bezprawnie (a blokowanie legalnej manifestacji lub swobody poruszania się jest łamaniem prawa) nie dziwcie się, że spotykają was konsekwencje. Że nie są one tak dotkliwe, jak na to liczyliście, wskutek czego wciąż pozbawieni jesteście nimbu męczenników, o to już pretensje do Policji Polskiej i ministra Błaszczaka. ;)
Na tym jednak nie zamyka się rejestr argumentów od rzeczy...
Środowiska najgłośniej domagające się rozdziału kościoła od
państwa w pewnych okolicznościach same od tego rozdziału się odżegnują. Chodzi
mianowicie o przymusową relokację imigrantów, którzy wg piewców wolności
powinni zostać rozlokowani w „każdej parafii”. Nawiasem mówiąc, fascynujący
jest ich entuzjazm dla uczestnictwa w procederze przymusowego osiedlania
imigrantów, którzy wybrali sobie inne miejsce na Ziemi do osiedlenia się i do
niego z narażeniem życia dążyli.
Ale nic to. Pokorni wezwaniu unijnego hegemona zbudujemy getta dla przybyszów, może założymy elektroniczne bransoletki albo wszczepimy chipy, aby skutecznie ustrzec ich przed pokusą ucieczki od wolności. Jeszcze bardziej fascynująca jest wizja osiedlenia muzułmanów w kościele, zakonie, na plebanii, a może tylko w domach najbardziej żarliwych katolików, którzy zechcą być wierni hasłu ”Gość w dom, Bóg w dom”. I żeby nieba przychylić gościom, pozdejmują ze ścian krzyże i obrazy z Matką Boską Częstochowską, zrezygnują nie tylko z wigilii i święconego jajka, ale też grillowanej karkówki z piwem w miesiącu ramadan. Zamilkną głosy dzwonów wzywających na msze, aby nie drażnić uszu przybyłych. Wprost nie staje mi wyobraźni, aby opisać tę cudowną i pełną harmonii koegzystencję skrajnie odmiennych religii, kultur, cywilizacji.
Ale nic to. Pokorni wezwaniu unijnego hegemona zbudujemy getta dla przybyszów, może założymy elektroniczne bransoletki albo wszczepimy chipy, aby skutecznie ustrzec ich przed pokusą ucieczki od wolności. Jeszcze bardziej fascynująca jest wizja osiedlenia muzułmanów w kościele, zakonie, na plebanii, a może tylko w domach najbardziej żarliwych katolików, którzy zechcą być wierni hasłu ”Gość w dom, Bóg w dom”. I żeby nieba przychylić gościom, pozdejmują ze ścian krzyże i obrazy z Matką Boską Częstochowską, zrezygnują nie tylko z wigilii i święconego jajka, ale też grillowanej karkówki z piwem w miesiącu ramadan. Zamilkną głosy dzwonów wzywających na msze, aby nie drażnić uszu przybyłych. Wprost nie staje mi wyobraźni, aby opisać tę cudowną i pełną harmonii koegzystencję skrajnie odmiennych religii, kultur, cywilizacji.
W tym miejscu nie od rzeczy byłoby wspomnieć o egzegezie
nauczania papieża Franciszka dokonywanej przez domorosłych teologów, którzy z
jego słów przyswajają sobie tylko to, co im aktualnie pasuje. Aż chciałoby się
zawołać: jeżeli kościół i jego nauka są wam w najlepszym razie obojętne,
bądźcie konsekwentni i znajdźcie sobie autorytety moralne na waszą miarę. Jeśli
jednak uznacie, że głowa kościoła rzymsko-katolickiego zasługuje na
wysłuchanie, nie odrzucajcie również jego nauk w kwestii życia poczętego,
świętości rodziny i sakramentu małżeństwa. Cóż, że byłby to głos wołającego na
pustyni.
Zupełnie niespodziewanie asumpt do podjęcia na nowo tych kwestii dały ujawnione niedawno podsłuchy z rozmów wielebnego kapelana liber-mainstreamu K. Sowy. Te same środowiska i media, które zawsze domagały się niewtrącania duchowieństwa do polityki, nie tylko nie potępiły księdza Kazimierza, ale nawet nie zająknęły się o istnieniu nagrań. To może warto przypomnieć, że dotyczyły one obsadzania najwyższych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, stosowania cenzury, łącznie z postulatem niszczenia niewygodnych gazet. Hasło ”nie polemizować, zniszczyć” powinno nie schodzić z łamów wszystkich bez wyjątku mediów, aż kwestia: czy faktycznie nękano różnymi metodami „niewygodną” gazetę (mniejsza o jej nazwę) nie zostanie wyjaśniona. Powinno...
Ten przypadek najlepiej ujawnia, jak wybiórcze jest stosowanie wolności. Dla „nas” powinna być nieograniczona niczym, nawet prawem, dla „onych” – ostatecznie może być, o ile nam się tak podoba.
Dlatego blokowanie Teatru Powszechnego w Warszawie wystawiającego bluźnierczy spektakl „Klątwa” jest złe.
Zupełnie niespodziewanie asumpt do podjęcia na nowo tych kwestii dały ujawnione niedawno podsłuchy z rozmów wielebnego kapelana liber-mainstreamu K. Sowy. Te same środowiska i media, które zawsze domagały się niewtrącania duchowieństwa do polityki, nie tylko nie potępiły księdza Kazimierza, ale nawet nie zająknęły się o istnieniu nagrań. To może warto przypomnieć, że dotyczyły one obsadzania najwyższych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, stosowania cenzury, łącznie z postulatem niszczenia niewygodnych gazet. Hasło ”nie polemizować, zniszczyć” powinno nie schodzić z łamów wszystkich bez wyjątku mediów, aż kwestia: czy faktycznie nękano różnymi metodami „niewygodną” gazetę (mniejsza o jej nazwę) nie zostanie wyjaśniona. Powinno...
Ten przypadek najlepiej ujawnia, jak wybiórcze jest stosowanie wolności. Dla „nas” powinna być nieograniczona niczym, nawet prawem, dla „onych” – ostatecznie może być, o ile nam się tak podoba.
Dlatego blokowanie Teatru Powszechnego w Warszawie wystawiającego bluźnierczy spektakl „Klątwa” jest złe.
Blokowanie marszów proaborcyjnych i parad równości jest złe.
Blokowanie miesięcznic smoleńskich jest dobre.
Blokowanie miesięcznic smoleńskich jest dobre.
Komentarze
Prześlij komentarz